Katecheza wstępna do Seminarium o wspólnocie

Czytelnia
Typografia
  • Mniejsza Mała Średnia Duża Największa
  • Domyślnie Helvetica Segoe Georgia Times

W ODPOWIEDZI NA PROŚBY LIDERÓW I ANIMATORÓW PUBLIKUJEMY TEKST GOTOWEJ KATECHEZY WSTĘPNEJ

Niech będzie uwielbiony Jezus Chrystus, nasz Pan! Amen.

Witamy się w imię Jezusa, ponieważ On sam powiedział: „[…] gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich" (Mt 18,20), a my wiemy, że jest prawdomówny i tak jak obiecał, jest i będzie z nami aż do skończenia świata (por. Mt 28,20b).

Wielu ludzi sądzi, że to tylko taka przenośnia: piękna, ale pusta, pobożna idea. My, którzy doświadczyliśmy już spotkania z Bogiem żywym, obecnym i działającym w naszym życiu, wiemy, że Jezus zmartwychwstał, żyje nadal i choć jest niewidoczny dla naszych cielesnych oczu i nie słyszą go nasze uszy, to jednak dziś możemy spotkać Go naprawdę, realnie, razem jako wspólnota i indywidualnie. Umożliwia nam to Duch Święty, w Nim możemy spotkać Jezusa i Boga Ojca, dlatego teraz o to poprośmy:

„Przyjdź, Duchu Święty! Pragnę, aby ten czas był wyłącznie poświęcony na spotkanie z Bogiem Ojcem, Jezusem i z Tobą. Pomóż mi: usuń wszystko, co w tym przeszkadza […] i napełnij mnie Twoim pokojem. Poprowadź mnie drogą prawdy, pokaż to, czego nie rozumiem. Udziel mi daru mądrości i umiejętności.

Jezu, naucz mnie miłować moje siostry i braci, tak jak Ty nas umiłowałeś… Boże Trójjedyny, który jesteś wspólnotą miłości, pokaż mi, czym jest Twój Kościół… Przyjdź, Duchu Święty – tchnij w nas wiarę, miłość i nadzieję! Amen".

Rozpoczynamy dziś Seminarium o wspólnocie. Jest ono przygotowane przede wszystkim dla osób, które pragną stać się członkami naszej wspólnoty, ale oczywiście mogą brać w nim udział wszyscy chętni. Podczas tego seminarium będziemy dokładniej rozważać objawioną przez Jezusa prawdę, że wspólnota Kościoła nie jest ludzką organizacją, ale DZIEŁEM BOGA, do którego zostaliśmy zaproszeni. Odpowiadając na to zaproszenie, nawiązujemy osobistą relację z Bogiem. To właśnie jest wiara, która zbawia – dialog słów i czynów, więź zaufania, spotkanie osób mających zdolność do budowania przyjaźni, rozum i wolną wolę. Mam nadzieję, że nikt z Was nie myli wiary ze światopoglądem, który jest tylko teorią, przekonaniem, że coś jest zgodne z rzeczywistością. Nawet wiedza pewna i praktyczna nie jest wiarą, wszak diabeł wie, że Bóg istnieje, widzi Go i drży, ale taka „wiara" go nie zbawia, ponieważ odrzucił relację przyjaźni z Bogiem, odciął się od źródła miłości, jest wierzący niepraktykujący (por. Jk 2,19). Tymczasem wiara jest relacją, która zaczyna się, gdy odpowiadamy na zaproszenie Boga do bliskości z Nim. Wiara rodzi się ze słuchania Słowa, Jezusa Chrystusa (por. Rz 10,17). On, będąc Bogiem, wszedł w przestrzeń i czas, przyszedł do nas i stał się człowiekiem, aby nikt się Go nie bał, nie wyobrażał Go sobie, lecz poznał. Wiara jest też darem, ponieważ to Bóg przychodzi do nas, to On zaprasza, aby pójść za Nim, aby być z Nim. Wielu Go odrzuciło, przyszedł do swoich, a swoi Go nie przyjęli. Jednak tym, którzy Go przyjęli, dał moc, by się narodzili z Ducha Świętego, aby stali się dziećmi Bożymi (por. J 1,11–13). Ci, którzy wierzą, czyli odpowiadają na zaproszenie Jezusa, by stać się Jego uczniami, zostają zanurzeni w Jego Duchu, aby mieć łączność z Nim i między sobą. Tak powstaje Kościół. Zostajemy wszczepieni w Chrystusa, aby czerpać z Niego życie (wieczne). Jezus powiedział uczniom, że po swoim zmartwychwstaniu objawi im siebie i Ojca w nowy sposób. Obiecał im, że staną się świątynią Ducha Świętego i zamieszka w nich cała Trójca Święta. Wtedy jeden z uczniów zapytał, dlaczego objawi się tylko im, a nie całemu światu. Odpowiedź na to pytanie jest dla wielu wstrząsająca, trudna do pojęcia, ale dla nas to najpiękniejsza i najważniejsza prawda. Objawia nam samego Boga. Wyjaśnia tajemnicę zbawienia i ukazuje wspaniałość Królestwa. To fundament, początek i cel naszego istnienia, to prawda, że Bóg jest Miłością. Jezus odpowiedział, że objawi się tylko tym, którzy Go miłują, którzy naprawdę pragną z Nim być (por. J 14,22–23). Po swoim zmartwychwstaniu Jezus nie pokazał się ani Sanhedrynowi, ani Herodowi – nikomu, kto Go odrzucił. Jezus nie jest jak pogańscy bogowie, nie musi nikomu udowadniać, że wygrał, nikogo straszyć, przymuszać do oddania hołdu. On nie chce mieć niewolników, ale przyjaciół. Przyszedł do swoich uczniów. Bóg jest miłością prawdziwą, daje nam wolność. Jeżeli pragniemy Jego przyjaźni i bliskości to cały jest z nami, cały dla nas, zaprasza nas do zjednoczenia ze sobą i sprawia, że jest to możliwe. Jeżeli Go odrzucamy, to nas nie przeklina, ale przebacza nawet tym, którzy Go znieważali, torturowali i zabili. Pomimo licznych grzechów wszyscy wciąż mają szansę, aby do Niego przyjść i przyjąć zbawienie. Ci, którzy Go odrzucają, sami się potę­piają, bo życie bez Boga to piekło. Jezus przyszedł na świat, aby przekazać nam tę Dobrą Nowinę, że Bóg nas kocha. Pokazał nam, że jest miłością świętą: czystą, bez cienia egoizmu. Wszystko – całe Jego życie (uzdrawianie chorych, rozmnażanie pokarmów, przyjaźń z uczniami, uwalnianie ludzi spod władzy demonów), Jego śmierć (ofiara za nasze grzechy, przebaczenie oprawcom i nam), Jego zmartwychwstanie (obietnica życia wiecznego dla nas) – po prostu WSZYSTKO miało nam przekazać najważniejszą prawdę o Bogu. Każde Jego słowo i czyn, całe życie i śmierć Syna Bożego mówi nam: „Bóg jest Miłością!". Jezus objawia nam, że tak było od zawsze, ponieważ Bóg jest Trójcą, komunią trzech Osób tak pełną, głęboką, świętą, że są one JEDNOŚCIĄ. Nie może kochać ktoś, kto jest sam i nie ma drugiej osoby, bo z kim ma go łączyć jakaś relacja, więź miłości? Dlatego my, chrześcija­nie, wierzymy w jednego Boga, ale nie w samotnika, sobka, egoistę, dyktatora! Nasz Bóg to trzy Osoby: Ojciec, Syn i Duch Święty – łączy ich odwieczna Miłość, z której wnętrza my mamy istnienie, bo miłość jest twórcza, owocująca, wspaniałomyślna, i życiodajna… W Ewangelii Jezus ciągle wskazuje na Ojca, zachęca, by prosić Go o dar Ducha Świętego, a cała Trójca objawia się podczas chrztu Jezusa w Jordanie. Zmartwychwstały mówi do uczniów: „Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego" (Mt 28,19). Ile razy czynię znak krzyża, przywołuję obecność Trójjedynego, prawdziwego Boga, który zaprosił mnie do swojej wspólnoty miłości. Bóg jest wspólnotą – Trójcą Świętą – połączoną więzią prawdziwej miłości. To relacja pełna zaufania i wzajemnego obdarowywania. To jedność myśli i taki sam sposób patrzenia na świat (z zachwytem i przychylnością wobec stworzeń). To zgodność pragnień wyrażana w błogosławieństwach i dążeniu do pomnażania dobra. To wspólne działanie podczas stwarzania świata i udział wszystkich trzech Osób Boskich w dziele zbawiania człowieka. Ostatecznym celem naszego istnienia jest włączenie nas w to wewnętrzne życie Trójcy Świętej, byśmy mogli doświadczać szczęścia płynącego z komunii z Bogiem, czyli zjednoczenia i trwania w Jego Królestwie Miłości na zawsze. Nazywamy to powołaniem do miłości, powołaniem do świętości, zaproszeniem do Kościoła – do wspólnoty żyjących wiecznie w niebie.

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że o własnych siłach, przy pomocy tylko naszych ludzkich wysiłków nie jesteśmy w stanie tego osiągnąć. Tylko Bóg może wyzwolić z grzechu, który nas oddziela od Niego i od innych osób. Nie chodzi o samo przebaczenie grzechów, ale o całkowitą przemianę naszej mentalności, naszego sposobu myślenia i działania (o postawy, intencje i motywacje). Mamy stać się podobni do Jezusa (Boga-człowieka), być święci, jak On jest święty, czyli pełni Ducha Świętego, Ducha Prawdy i Miłości. Ten Duch łączy nas z Jezusem w jedno, wszczepia nas w Niego i przez komunię z Nim może dokonać naszego przebóstwienia. Jednak Bóg nie może tego dokonać bez zgody naszej wolnej woli, bez naszego zaangażowania we własny rozwój, bez naszego dążenia do budowania relacji miłości w prawdzie, czyli budowania wspólnoty, Królestwa Bożego w nas i pośród nas.

Objawiając nam siebie, Bóg ukazuje to, jakie relacje powinny łączyć nas, którzy także jesteśmy osobami, czyli istotami rozumnymi, posiadającymi wolną wolę i zdolność do tworzenia więzi przyjaźni. Stwarzając nas na swój obraz i podobieństwo, uzdolnił nas do życia w miłości, we wspólnocie osób obdarzających się wzajemnie dobrem. Teraz, gdy grzech nas podzielił (poranił i odizolował od siebie), Bóg przychodzi nie tylko z darem prawdy (poznania naszej sytuacji oraz propozycją jej naprawienia), lecz także z darem mocy Ducha Świętego, który będzie z nami współdziałać dla naszego dobra. Jezus, posługując się obrazem winnego krzewu, tłumaczył swoim uczniom ten cud, że kiedyś będą z Nim zjednoczeni (por. J 15,1–10). Tego właśnie zapragnął Bóg – włączenia nas w Siebie. Z woli Boga, dzięki Jego przyjściu do nas na ziemię (wcielenie) i ofierze (ukrzyżowanie), zostajemy napełnieni Duchem Świętym (chrzest) i otrzymujemy tę łaskę, że możemy wejść w komunię z Bogiem i stać się Mistycznym Ciałem Chrystusa, czyli Kościołem. Dlatego KOŚCIÓŁ to nie jest nasz pomysł, ludzka instytucja, organizacja, idea, lecz DZIEŁO BOGA – Jego dar dla nas, ludzi, DAR ŻYCIA.

WINNY KRZEW to symbol DRZEWA ŻYCIA. Przez chrzest zostaliśmy wszczepieni w Jezusa Chrystusa – jak gałązka w winny krzew, po to, aby czerpać z niego życiodajne soki (por. J 15,1–16). Dlatego każdy, kto pragnie żyć, kto nie chce uschnąć i odpaść, ten musi stale czerpać życie z Boga. Trwając w zjednoczeniu z Bogiem w Duchu Prawdy, odnawiamy się w naszym myśleniu, przez poznanie Słowa Bożego. Dzięki temu myśli Boga stają się naszymi myślami, a Jego drogi (sposób działania) naszymi drogami. Przestajemy być „[…] jak poganie, z ich próżnym myśleniem, umysłem pogrążeni w mroku, obcy dla życia Bożego, na skutek tkwiącej w nich niewiedzy […]" (Ef 4,17–18). Duch Miłości zwycięża egoizm w naszym sercu, uczy kochać najpierw tych, którzy są blisko, a następnie wszystkich innych. Uczy uniżyć się w pokornej służbie ze względu na pragnienie Jezusa, aby wszyscy poznali miłość Boga i przyjęli zbawienie. Dlatego chrześcijaństwo to mistrzostwa świata w przebaczaniu. Nie siłą i nie mocą naszą działamy, lecz to moc Ducha Świętego uzdalnia nas do tego przez dar męstwa. Wzmacnia naszą wolę, byśmy umieli oprzeć się pokusom, odrzucić grzech i iluzję dobra, a podjąć działanie zgodne z wolą Boga, czyny, które On z góry przygotował dla nas, byśmy je pełnili (por. Ef 2,10). Kiedy wyznajemy Jezusa Chrystusa jako jedynego Zbawcę, nie chodzi o ideę ani deklarację, lecz o nasze czyny, o konkretne działanie. Wiara w Boże Miłosierdzie wyraża się w przystąpieniu do sakramentu pokuty i pojednania. Gdy ogłaszamy Jezusa Chrystusa naszym Panem (Bogiem), to nie chodzi o to, aby postawić Go na cokole, bić pokłony i prawić Mu komplementy. Jest Bogiem, ponieważ może czynić to, co przekracza ludzkie pojęcie, jest moim Bogiem, kiedy czynię to, co mi polecił. Znam Jego obietnicę: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (por. J 6,47–58) i realizuję Jego nakaz: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje…" (por. Mt 26,26–28; Mk 18,22–24), dlatego przyjmuję Obecnego w sakramencie Eucharystii z miłością i wdzięcznością za dar komunii z Nim. To sam Bóg obecny w swoim Kościele oczyszcza nas i uzdrawia w swoim Miłosierdziu, daje wzrost, objawiając prawdę w Słowie Bożym, karmi nas swoim Ciałem i Krwią w Eucharystii, obdarza nas mocą Ducha Świętego, gdy w modlitwie prośby, dziękczy­nienia i uwielbienia zwracamy się do Niego, czyni nas zdolnymi do miłości, do dawania siebie innym przez dzieła miłosierdzia, posługę głoszenia Ewangelii i świadectwo życia pełnego duchowych owoców (por. Ga 5,22–23). Tak Bóg jest obecny w swoim Kościele. Wiele osób mówi: „Chrystus – tak, ale Kościół – nie! Nie chcę należeć do społeczności, do której może należeć ktoś taki jak…" i tu wymienia ludzi, którzy są dla nich zgorszeniem. Zwykle chodzi o to, że są to obłudnicy i hipokryci, którzy głoszą, co innego (przykazania), a sami żyją inaczej. Jako przykład podawany jest ksiądz (siostra zakonna, katecheta), który kiedyś „powiedział coś takiego/zrobił taką rzecz/potraktował mnie jak…". Nie tylko grzechy są powodem niechęci do Kościoła. Można też usłyszeć: „Nie chcę chodzić do Kościoła, bo kazania są długie, nudne i bez sensu, ciągle słyszę, że coś jest zabronione i czegoś nie wolno, krępuje mnie spowiadanie się księdzu, irytują mnie kłótnie o to, jak przyjmować komunię (stojąc, klęcząc, na rękę), nie wiem, jaki sens ma: chrzest dzieci, ślub kościelny, celibat". Przeszkodą są też nieprzyjemne doświadczenia: „Z kościołem kojarzy mi się zimno, zawsze marznę w nieogrzewanych kościołach, w święta jest duszno, ciasno, trzeba stać, wokół obcy ludzie z ponurymi minami, wciąż niezadowoleni, są też złodzieje (okradli mnie kiedyś) i szaleńcy. Zniechęcają mnie długie, nudne nabo­żeństwa i presja, że muszę tam być (bo tego żądają rodzice). Denerwuje mnie ciągłe wyciąganie kasy: na tacę, na budowę, na remont, za ślub, za chrzest, za pogrzeb". Czy to wszystko nie jest prawdą? Kiedyś myślałam podobnie i usprawiedliwiałam w ten spo­sób swoją niechęć do Kościoła, ale dziś jest zupełnie inaczej, bo zrozumiałam, czym naprawdę jest Kościół. Nie można poznać go od zewnątrz, trzeba do niego wejść, świadomie przyjąć zaproszenie do wspólnoty z Bogiem i ludźmi, których umiłował do końca. Trzeba zanurzyć się w Duchu Świętym i Nim się napełnić, aby doświadczyć, czym są więzi miłości nadprzyrodzonej, silniejszej niż śmierć.

Kościół nie jest ludzką organizacją, nie ma „zarządu", który decyduje o tym, kto w nim jest. To wie tylko Bóg. Dziś nie musimy rozmyślać o tych wszystkich ludziach, których grzechy nas rażą. Jeśli nie będą oni poddawać się oczyszczeniu (serca) ani wzrastać i żyć w światłości Ducha Świętego (oświecenie umysłu), przynosić owoców komunii z Bogiem (zjednoczenie swojej woli z wolą Chrystusa), to uschną i odpadną. Posłuchaj uważnie, co mówi Jezus: „Ja jestem krze­wem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić. Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie" (J 15,5–6). Dlatego podejmij dziś decyzję, że nie odrzucisz miło­ści Boga z powodu ludzi, którzy sieją zgorszenie. Chrystus stał się dla nas Drzewem Życia, umierając na krzyżu, w męce, w ciemnościach – tam nie było przyjemnie. Niech Cię nie zrażają żadne uciążliwe warunki w kościele ani obcy tłum. Życie duchowe jest niewidzialne, ukryte – to tajemnica. Nie skupiaj swojej uwagi na życiu innych ludzi, ponieważ nie możesz poznać, jaka jest czyjaś więź z Jezusem i nie jest Ci to do niczego potrzebne. Jezus mówi, że „[…] dwóch będzie w polu: jeden będzie wzięty, drugi zostawiony" (Mt 24,40). Zapytaj raczej siebie: Czy ja jestem w Kościele? Czy jestem żywą latoroślą, która czerpie soki życia z Boga? Po czym mogę to poznać? Ostatecznie przecież nie będzie się liczyć to, co Ty myślisz o innych ludziach, ani to, co oni mówią o Tobie. Jeżeli pragniesz mieć bliską relację z Bogiem, ale nie wiesz, jak ją nawiązać, to właśnie po to Bóg daje Ci wspólnotę wierzących – Kościół. Poproś Ducha Świętego, aby Cię poprowadził do wspólnoty, która pomoże Ci poznać Jezusa Chrystusa, przyjąć od Niego dar zbawienia oraz rozpocząć nowe życie w Duchu Świętym. Nie zwlekaj i nie odkładaj tego na później. Zrób to teraz. Wystarczy szczerze poprosić o pomoc Wszechmogącego, ponieważ to jest Jego wolą, abyś wszedł do rodziny dzieci Bożych i w niej uczył się, jak przyjmować Bożą miłość i jak obdarowywać nią innych. Po prostu poproś… Seminarium o Wspólnocie to nie tylko katechezy, które pomagają nam zrozumieć Boży zamysł względem nas, lecz także nasza odpowiedź dotycząca konkretnych wezwań. Codzienne rozważania mają nam pomóc podjąć decyzje, które rozstrzygną o jakości naszego życia teraz i w przyszłości. Przede wszystkim jest to odpo­wiedź na powołanie do wspólnoty z Bogiem w Jego Kościele, ale też do wspólnoty z ludźmi w konkretnej grupie. Powinniśmy przy tej okazji zapytać siebie: Co ja wniosę do tej wspólnoty? Jaką wiarę, miłość, nadzieję mam w moim posagu? (To rozważania w I tygodniu). Powinniśmy też sprawdzić, czy jest to wspólnota chrześcijańska, czyli rodzina dzieci Bożych skupiona wokół Chrystusa, czy tylko klub rozrywkowy albo sekta. Pomoże nam w tym pytanie: Co daje mi wspólnota? Jaki jest jej cel? Do czego mnie zachęca, dokąd mnie prowadzi? (Na tym skupiamy się podczas rozważań w II tygodniu).

Następnym krokiem jest walka duchowa z tym, który niszczy wspólnotę, czyli duchem podziałów (diabłem). Przychodzi on do nas z różnymi pokusami. Dlatego, by nie stały się one naszym grzechem, musimy podjąć z nimi walkę: rozpoznać i odrzucić (a potem uczynić w odwecie jakieś dobro!). To walka duchowa o jedność wspólnoty – wojna w moim sercu. Sztukę walki duchowej trzeba poznać i ćwiczyć, bo toczy się ona nieustannie przy wszystkich naszych wyborach. To, jak wybierać między dobrem i złem ukrytym (pokusą), poćwiczymy na konkretnych przykładach, korzystając ze wskazówek dla członków wspólnoty „Świecki w grupie modlitewnej". (Może to być IV tydzień lub też więcej dni – w zależności od rozeznania prowadzą­cych seminarium i odpowiedzialnych za wspólnotę). Następny temat (V tydzień w notatniku uczestnika) dotyczy meritum sprawy, czyli odszukania swojego miejsca w organizmie wspólnoty, by funkcjonować w nim jako żywy członek. Potrzebujemy do tego umiejętności rozeznawania, czyli wybierania między dobrem a innym dobrem, „[…] które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili" (Ef 2,10). Rozeznajemy miejsce swojej posługi (diakonię) zgodnej z naszym charyzmatem. Dzieła, do których Bóg nas wzywa, są zawsze ponad nasze ludzkie możliwości, ale podejmujemy je, ponieważ wiemy, że Kościół to wspólnota prowadzona przez Ducha Świętego, który dokonuje w nas i przez nas rzeczy niemożliwych. Kościół jest DZIEŁEM Boga i z tego powodu zawsze szukamy Jego woli dla każdego z nas i dla całej wspólnoty. Dlatego wszystko we wspólnocie zaczyna się i kończy modlitwą w Duchu Świętym: prośba o prowadzenie, rozeznawanie misji, działanie w jedności, dziękowa­nie za owoce i uwielbienie Boga, który jest miłością wszechmogącą! To będzie treścią ostatniego, VI tygodnia, a potem nastąpi wspólne świętowanie (agapa). Podsumowując, powtórzę krótko to, co najważniejsze. Bóg jest wspólnotą i do wspólnoty z sobą zaprasza nas, do Królestwa Miłości, do serca Trójcy Świętej. Tam, gdzie ta miłość zrodziła nas do istnienia, byśmy kochali i byli kochani. Jest jedno niebo, jedna uczta przy stole Trójcy Świętej i spodobało się Bogu zaprosić nas wszystkich razem. Jezus przyszedł, aby nas zjednoczyć ze sobą w Duchu Świętym, byśmy mogli z Niego czerpać życiodajną, świętą miłość, wydawać jej duchowe owoce i obdarowywać nimi innych. Bóg zbawia nas w relacjach, w przepływającej między nami nadprzyrodzonej miłości. Nasza ludzka miłość nie wystarczy, jest skażona grzechem, zatruta egoizmem, interesownością, zazdrością. Dlatego musi być oczyszczona, poddana próbom. Jest w naszych relacjach dużo trudu i cierpienia, ale tak boli uzdrowienie. Nie możemy jednak ulegać pokusie alienacji, samowystarczalności, ponieważ to przeciwnik naszego zbawienia chce nas podzielić, pozbawić miłości, odłączyć od Boga i drugiego człowieka, aby w samotności doprowadzić nas do samobójstwa. To jego strategia, aby zagarnąć nas w swoje ciemności, nienawiść i zło. Nie musimy się lękać niczego oprócz naszej własnej głupoty. Bóg jest miłością wszechmogącą, pragnie naszego szczęścia i dlatego tworzy z nami Kościół, wspólnotę, do której każdy jest zaproszony, aby czerpał z Niego miłość wieczną. Nasze relacje są wieczne, jesteśmy nieśmiertelni, dlatego mamy czas, by wzrastać i doskonalić się w miłości. Niektórzy już są nią przeistoczeni, przebóstwieni, święci i przebywają z Bogiem. Inni wciąż potrzebują naszej miłości – modlitwy, by dokonało się w nich oczyszczenie i dopełnienie tego, co było brakiem miłości w ich życiu na ziemi, teraz już są w przed­sionku nieba, coraz bliżej Królestwa Miłości. A my, Kościół pielgrzymujący, wciąż w drodze – jak Izrael idący do ziemi obiecanej przez pustynię – wędrujemy w mniejszych wspólnotach, w której każdy ma swoje miejsce i jest ważny, potrzebny, kochany. Przekazu­jemy sobie historię naszego zbawienia, wpatrujemy się w Boga obecnego wśród nas. On oświeca drogę i prowadzi, pomaga w walce ze złem, karmi nas jak manną swoim Ciałem i Krwią. Tu we wspólnocie jest Jego namiot spotkania, gdzie mogę słuchać Jego słów i odpowiadać, rozmawiać z Nim. Jezus uczy nas, jak ze zbieraniny niewolników stawać się Jego rodziną, braćmi, siostrami. Wspieramy się w tej drodze, pomagamy sobie i prosimy o pomoc Ducha Świętego. Kocham moją wspólnotę, dziękuję Bogu za tych, którzy mi o Nim powiedzieli i przyprowa­dzili do Jezusa. Jeżeli nie spotkałeś jeszcze żywego Boga, nie doświadczyłeś Jego miłującej obecności, to poszukaj wspólnoty, która prowadzi Seminarium Odnowy Wiary (REO, kurs Nowe życie). Dziękuję Bogu za tych, którzy zabrali mnie do grupy uczniów Chrystusa i poprowadzili przez Studium Ewangelii, abym nie tylko poznała Jezusa, lecz także bym nauczyła się Go słuchać, rozmawiać z Nim, przyjmować od Niego zbawienie, łaskę po łasce. Jeżeli nie umiesz tego robić, to poszukaj wspólnoty, która rozważa Ewangelię. Dziękuję za prowadzących Seminarium Uzdrowienia Wewnętrznego, za ich modlitwy wstawiennicze, za doświadczenie miłości uzdrawiającej, za otworzenie moich oczu i cud uleczenia ran z przeszłości. Jeżeli tego pragniesz, poszukaj wspólnoty… Nie próbuj iść sam przez życie, masz wroga, który chce Cię wykorzystywać do siania zła, uczynić niewolnikiem pożądań i nienawiści. Jest od człowieka potężniejszy i nie masz z nim szans. Nawet gdy wezwiesz Boga i doznasz uwolnienia, to jeżeli nie chcesz włączyć się we wspólnotę z Jezusem i przyjąć Ducha Świętego, aby stale w Tobie przebywał, to zły duch powróci ze zgrają gorszych od siebie. Nie straszę Cię, tylko ostrzegam, ponieważ miłość Chrystusa przynagla mnie, by powiedzieć Ci prawdę. Życie może być piękne i szczęśliwe tylko wtedy, gdy jest przeżywane razem w relacjach miłości. Wtedy jest najwspanialszą przygodą! Jest jak wspólna wyprawa na najwyższe szczyty, jak podróż morska i wędrówka przez nieznane krainy w gronie przyjaciół. Jak będzie, zależy od nas i od tego, jak wiele miłości zaczerpniemy z Boga, który jest sercem wspólnoty i głową Kościoła. Teraz niech każdy odpowie na to, co usłyszał. Prawda, którą Bóg nam objawia, jest darem, łaską przemieniającą nas od wewnątrz. Przyjęcie jej dokonuje się przez wiarę, czyli naszą modlitwę – odpowiedź. Poproś Boga o to, co odkrywasz jako pragnienie swojego serca i natchnienie Ducha Świętego. Może będzie to dziękczynienie za wspólnotę, w której jesteś, za tych, którzy głosili Ci Dobrą Nowinę, za Kościół. Może chcesz orędować za osoby Ci bliskie, które oddalają się od Kościoła, prosić dla nich o łaskę powrotu. Może chcesz się modlić za wszystkich, którzy nie są w Kościele, gdyż mają błędne wyobrażenia o nim lub niezgoda ich oddziela od ludzi i przez to też od Boga. A może potrzebujesz pomocy Ducha, aby podjąć decyzję uczestniczenia w tym seminarium?

„Dziękuję Ci, Jezu, za…

Naucz mnie miłować tak, jak Ty nas umiłowałeś…

Boże, który jesteś wspólnotą miłości, proszę Cię…

I przyjdź Królestwo Twoje! Amen" 

Informacja o plikach cookie

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.