Zbawieni – już i jeszcze nie

Zeszyty Odnowy
Typografia
  • Mniejsza Mała Średnia Duża Największa
  • Domyślnie Helvetica Segoe Georgia Times

Podstawowa obietnica chrześcijańska
„Pan przymnażał im codziennie tych, którzy dostępowali zbawienia” (Dz 2, 47). To zdanie z Dziejów Apostolskich znakomicie oddaje stan świadomości pierwszych uczniów Jezusa tuż po Jego zmartwychwstaniu i po Zesłaniu Ducha Świętego w dzień Pięćdziesiątnicy. Kiedy do Apostołów dołączali nowi wyznawcy, nie mówiono, że dostąpili poprawy życiowego optymizmu, że zaczęli odważniej patrzeć w przyszłość albo że zyskali nowe relacje międzyludzkie.

 Choć – jak się domyślamy – te rozmaite cenne zmiany rzeczywiście w nich nastąpiły, to wszystko jednak wydawało się mniej ważne od sedna sprawy. Zostali chrześcijanami, a więc dostąpili zbawienia. W języku polskim słowo ‘zbawienie’ ma znaczenie tylko i wyłącznie religijne. Może więc budzić skojarzenia raczej eschatologiczne, poza codzienną rzeczywistością. A przecież biblijne ‘zbawienie’ to także ‘wybawienie’, a nawet po prostu ‘uratowanie’, a Zbawiciel – to ‘Ratownik’. Nie da się więc zrozumieć sensu chrześcijańskiej obietnicy zbawienia bez uświadomienia sobie: od czego zostaliśmy ‘zbawieni’ (czyli ‘wybawieni’); z czego zostaliśmy ‘uratowani’. 

Z jednej strony mówimy o zbawieniu wiecznym: „ucieszycie się radością niewymowną i pełną chwały wtedy, gdy osiągniecie cel waszej wiary – zbawienie dusz” (1 P 1, 9). Z drugiej jednak strony przez otwartą bramę ku zbawieniu już teraz promieniuje na nas światło wybawiające z poczucia życia prowadzącego do nicości tych, którzy doświadczyli takiego oto losu: „Do Szeolu są gnani jak owce, pasie ich śmierć, zejdą prosto do grobu” (Ps 49, 15).

Dziś tak często stawia się na pierwszym miejscu uzdrowienie (chorób, wspomnień, relacji…), że z czasem słowo ‘zbawienie’ zaczęło brzmieć nieco obco. Łatwiej powiedzieć nam komuś: „Bóg może cię uzdrowić” niż: „Bóg może cię zbawić”. Czas przywrócić równowagę. Podstawowa obietnica chrześcijańska to zbawienie: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony”; zbawienie jest przeciwstawione potępieniu: „kto nie uwierzy, będzie potępiony…” (Mk 16, 16).

Niełatwo mówić o zbawieniu, gdyż „ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy Bóg przygotował tym, którzy Go miłują…” (2 Kor 2, 9). Nawet św. Paweł czuł się jak ktoś stojący u bram komnaty pełnej najwspanialszych skarbów, na które nie mamy nawet nazw…

Odcienie obietnicy
Wszyscy chrześcijanie wierzą, że zbawienie jest darem ‘z zewnątrz’, że nie jest wynikiem naszych zdolności ani zasług. Zbawicielem jest Jezus, a nie każdy człowiek sam dla siebie. To element wspólny dla wszystkich uczniów Jezusa. W historii chrześcijaństwa pojawiły się jednak pewne różnice w akcentowaniu rozmaitych aspektów obietnicy zbawienia; niektóre z tych różnic da się na przykład zauważyć między katolikami i protestantami, zwłaszcza jeśli mamy na myśli protestantów nowej fali, ewangelikalno-charyzmatycznej.
    
a. podejście protestanckie
Podejście protestanckie zwykle bardziej docenia moment osobistego przyjęcia obietnicy zbawienia. Może mieć to postać ‘przyjęcia Jezusa jako osobistego Pana i Zbawiciela’. Określenie Zbawiciela jako ‘osobistego’ ma wtedy oznaczać, że nie wystarczy przyjąć do wiadomości teoretyczną teologię, że Jezus Chrystus, Syn Boży, pragnie być Zbawicielem dla każdego człowieka albo dla całej ludzkości, lub całego świata.

Potrzebne jest uświadomienie sobie, że chodzi tu o mnie osobiście, indywidualnie. Podkreśla się też wtedy element ‘przyjęcia’: a więc teoretyczna prawda ma się stać prawdą egzystencjalną; wyciągnięta już wcześniej dłoń Jezusa Zbawiciela ma spotkać się z moją dłonią, wyciągniętą po pomoc.

Wzorce dla takiego rozumienia Zbawienia łatwo znaleźć w wielu miejscach Nowego Testamentu: „Dziś zbawienie stało się udziałem tego domu” (Łk 19, 9); „nauka krzyża jest mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (1 Kor 1, 18); „sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami – do zbawienia” (Rz 10, 10).
Bardzo poruszający przykład znajdziemy zwłaszcza w pewnej dynamicznej scenie z Dziejów Apostolskich – spotkania więziennego strażnika z Apostołem Pawłem i Sylasem:

„Strażnik rzekł: «Panowie, co mam czynić, aby się zbawić?» «Uwierz w Pana Jezusa – odpowiedzieli mu – a zbawisz siebie i swój dom». Opowiedzieli więc naukę Pana jemu i wszystkim jego domownikom. 

Tej samej godziny w nocy wziął ich z sobą, obmył rany i natychmiast przyjął chrzest wraz z całym swym domem. Wprowadził ich też do swego mieszkania, zastawił stół i razem z całym domem cieszył się bardzo, że uwierzył Bogu” (Dz 16, 27-34).

Odnowa charyzmatyczna w Kościele katolickim w swoim ekumenizmie otworzyła nas szerzej na ten aspekt zbawienia: jednorazowego wydarzenia, które nagle otwiera się w naszym życiu jak brama.

b. podejście katolickie
Tradycyjne podejście katolickie zwykle bywało bardziej wzorowane na Liście do Hebrajczyków oraz na księdze Apokalipsy. Z tego powodu mniej podkreślano moment przejścia przez bramę zbawienia, natomiast nacisk bywał położony raczej na wytrwałą kontynuację w wierności.

Ponieważ dla nikogo z nas nasza własna wierność nie jest w stu procentach przewidywalna, stąd raczej nie głoszono ‘pewności zbawienia’, czyli jego nieutracalności. Było to zgodne z tymi fragmentami Nowego Testamentu, które w tę właśnie stronę kierują naszą uwagę: „Starajcie się o pokój ze wszystkimi i o uświęcenie, bez którego nikt nie zobaczy Pana”, czytamy w Liście do Hebrajczyków, a zaraz potem stawia się nam przed oczami biblijny przykład Ezawa, „który za jedną potrawę sprzedał swoje pierworodztwo; a wiecie, że później, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie znalazł bowiem miejsca na nawrócenie, choć go szukał ze łzami” (Hbr 12, 14-17).

W takim ujęciu bardziej przypomina się o roli świętych i dobrych czynów: „Błogosławieni, którzy w Panu umierają – już teraz. Zaiste, mówi Duch, niech odpoczną od swoich mozołów, bo idą wraz z nimi ich czyny” (Ap 14, 13).

Katolicy częściej też fascynowali się wspólnotą świętych, do której wejściem była właśnie brama zbawienia. Upragniony cel chrześcijaństwa jest przecież opisany w Nowym Testamencie nie tylko jako osobiste i indywidualne zbawienie, ale także jako wejście do nadprzyrodzonego miasta Jeruzalem pełnego zbawionych już mieszkańców chwalących Boga:

„Przystąpiliście do góry Syjon, do miasta Boga żyjącego, Jeruzalem niebieskiego, 
do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zebranie, 
do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, 
do Boga, który sądzi wszystkich, 
do duchów sprawiedliwych, którzy już doszli do celu” (Hbr 12, 22-23).

Zestawiając oba spojrzenia, jedno częściej kojarzone z ujęciem protestanckim, drugie zwykle raczej z historycznym katolicyzmem, zauważymy ich komplementarność: uzupełniają się nawzajem.

W nowej ewangelizacji potrzeba nam przecież nader często pomocy w doprowadzeniu do decyzji wiary ‘tu i teraz’. Potrzeba pewności, że jedna decyzja, jedno słowo, mogą otworzyć bramę spotkania z Jezusem, który jest ten sam „wczoraj i dziś, ten sam także na wieki” (Hbr 13, 8).

Ale początkowa ewangelizacja nie wyczerpuje całości chrześcijaństwa. Jest przecież także dalsza katecheza, formacja i praktyka życia. Potrzebna jest wierność sprawdzająca się przez długie lata – „A sprawiedliwy mój z wiary żyć będzie” (Hbr 10, 38).

 

Informacja o plikach cookie

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.